Tak więc, w pełni solidaryzuję się z tym, co pisze Bartek Biedrzycki tutaj. Moje prywatne odczucia są bardzo podobne. "Fenix" kojarzy mi się z moją własną młodością, euforią debiutanta, naiwnym optymizmem i równie naiwną wiarą w wiosenną bujność traw;) Oraz w to, że może jednak zostanę twórcą fantastyki. Ach ta młodość;)
Pierwszym nr. "Fenixa", jaki zakupiłem w kiosku był 7(16) 1992 (zdjęcie obok). W pamięć zapadły mi zwłaszcza dwa opowiadania - "Kraina Wulkanów" Piotra Górskiego oraz "Krótkie wprowadzenie do dziejów Tairen" Walentyny Trzcińskiej. Powracam do nich do dziś.
Myślę, że zdrowa
konkurencja pomiędzy "Fenixem" i "NF" była w pewnym sensie miarą normalności
polskiego rynku fantastyki w latach 90-tych. Upadek "Fenixa" w r. 2001
stanowi dla mnie wymowny symbol procesu o którym pisałem tutaj. Stopniowego zaniku rynku opowiadań i publicystyki fantastycznej w Polsce. Oraz stopniowego zaniku czytelnika.
To śmieszne, ale śni mi się czasami, że przechodzę obok kiosku i nagle ze zdziwieniem (i radością) dostrzegam okładkę nowego "Fenixa". Może, jeśli wszystko pójdzie dobrze, przytrafi mi się to znowu na jawie?
Przed twórcami nowego "Fenixa" ogromne wyzwanie. Nie mam wątpliwości, że mu podołają. Tylko czy rynek podoła? Ja w każdym razie będę trzymał kciuki.Aż do bólu. Oby nieśmiertelna maksyma "lepiej już było" choć w tym przypadku się nie sprawdziła.
To śmieszne, ale śni mi się czasami, że przechodzę obok kiosku i nagle ze zdziwieniem (i radością) dostrzegam okładkę nowego "Fenixa". Może, jeśli wszystko pójdzie dobrze, przytrafi mi się to znowu na jawie?
Przed twórcami nowego "Fenixa" ogromne wyzwanie. Nie mam wątpliwości, że mu podołają. Tylko czy rynek podoła? Ja w każdym razie będę trzymał kciuki.Aż do bólu. Oby nieśmiertelna maksyma "lepiej już było" choć w tym przypadku się nie sprawdziła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz