Artur Laisen
Urodzony…
niestety już jakiś czas temu, w mieście względnie prowincjonalnym, do
którego i tak w końcu zawsze fatalistycznie powraca z najdalszych nawet
wojaży. W poprzednim, beztroskim wcieleniu autor kilku opowiadań i
laureat jednego z konkursów poetyckich. Obecnie proza-iczny,
pragmatyczny i zapracowany właściciel drobnego przedsiębiorstwa, mąż
swojej żony i ojciec swoich dzieci. Ostatnio również laureat konkursu na
opowiadanie Wydawnictwa Paperback (tekst Księdza Marka trzy spotkania z demonem, opublikowany w antologii Science Fiction po polsku,
Paperback 2012). Prywatnie pasjonat fotografii, podróży
dalekowschodnich, kultury chińskiej i japońskiej oraz takiejże kuchni,
ze względów praktycznych starający się aktywnie łączyć swe pasje.
Podobnie jak i wielu innych autorów Genius Creations, miłośnik fantastyki od zawsze, wychowany na Lemie i Zajdlu. Po przejściu smugi cienia koneser dobrej literatury w ogóle, o eklektycznym guście. Lista wszystkich jego literackich fascynacji byłaby zbyt długa, by zamieszczać ją w tym miejscu, ostatnio jednak na topie są zwłaszcza Haruki Murakami, Richard Morgan, Yasutaka Tsutsui, Jose Carlos Somoza, Miyuki Miyabe oraz Aleksander Kościów.
Wyznawca zasady, iż najpierw warto coś przeczytać, a dopiero potem, ewentualnie, jeśli naprawdę nie ma już żadnego innego wyjścia, napisać. Niestety, wbrew tym zasadom aktualnie pracuje nad kontynuacją Studni Zagubionych Aniołów, po czym planuje zasiąść do pisania kolejnych pięciu powieści i dwóch zbiorów opowiadań.
... trafiłem tu po lekturze Chłopca i Wiedźmy - opowiadania, które wywołało na mojej twarzy ten sam rodzaj uśmiechu co zjedzone Ratatui u konesera i krytyka w doskonałym animowanym filmie. Przeniosło mnie lata wstecz. Do świata swojego dzieciństwa, do świata komuny, który może nie był lepszy - ALE Z PEWNOŚCIĄ POZWALAŁ ZOBACZYĆ WOKÓŁ SIEBIE DOBRO. Nie piszę tu o polityce ale o codziennym, spokojnym szarym dniu życia. Rocznik 1966 - dziś po przejściach, z frankowym garbem na plecach. Przez lata fantastyka była moją miłością, którą porzuciłem potem na wiele lat. Ale... podczas wakacyjnej podróży ( i tu mógłbym napisać: podczas ogromnej ulewy znalazłem schronienie w nadmorskiej księgarni z tanią książką - ale to byłaby już baśń) w nadmorskiej księgarni z tanią książką wziąłem do ręki książki z serii Uczta Wyobraźni. I wszystko wróciło. I tu trochę pocieszenia - przez te kilkadziesiąt już lat (bo moja miłość do fantastyki przygasła gdzieś na początku lat 90-tych) wydarzyło się naprawdę wiele. Sięgam teraz do nagradzanych przez te lata pozycji - i wiele z tych podróży naprawdę robi wrażenie. Nie jest zatem tak źle jak melancholijnie Piszesz w ostatnim poście. Problem chyba w tym, że często ma się wrażenie, że LEPIEJ JUŻ BYŁO. Ale głowa do góry. Opowiadanie jest naprawdę SMAKOWITE. A najbardziej doceniam w nim to, że kreowany świat jest PRAWDZIWY. Nie prawdopodobny - tylko PRAWDZIWY. Spójny, przekonujący i pełen prawdy. Zaraz po zasileniu konta po miesięcznej tułaczce - wpadam do świata studni zagubionych aniołów. Dam znać jak tam się poczułem. Zatem GŁOWA DO GÓRY. Dzięki, że jesteś !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maciej Misztal
ps
... i jeszcze na temat Ostatniego Bastionu. Nie wiem jak - ale wiem, że comiesięczne święto fantastyki powinno wyglądać inaczej. Z przerażeniem oglądałem okładki z roku 2016 - wszystkie smutne, ciemne - tak przynajmniej je wspominam. Mam coś wrażenie, że na własne życzenie robimy wszystko - by udowodnić tandetę i brak świeżości. Pisałem do wydawcy Uczty Wyobraźni po informacji o chęci uśmiercenia serii, że to jakaś paranoja. Wykreować markę, by ją potem z pełną premedytacją zabijać. Chyba poskutkowało - bo póki co zamiast na 50 tomach - dalej kreują się nowe światy. Że czasem nudne, że zapełnione tymi samymi autorami. To już inna sprawa. Niech trwają.
MM
Dzięki za komentarz, Maciej. Podnosisz mnie na duchu w naprawdę odpowiednim momencie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Ucztę Wyobraźni (a teraz również Artefakty) to też bardzo lubię tę serię, natomiast jako osoba czytająca po angielsku i posiadająca pewną orientację, co ukazało się za granicą, mam też ogromny niedosyt, bo wiele świetnych rzeczy jest niedostępnych dla polskiego czytelnika. Wojtek Sedeńko z Solarisu też próbuje trochę wydawać pozycje klasyczne/ambitniejsze/bardziej nietypowe, ale ze względu na kiepską dystrybucję pozostają one niszowymi. Przykład - "Umierająca Ziemia" Jacka Vanca, rzecz absolutnie klasyczna, która wywarła ogromny wpływ na całą angielskojęzyczną fantastykę.
Jeśli idzie o Studnię, przy drugim komentarzu wkleiłem linka do egz. za 7,50;) Nie zrażaj się jeśli Studnia wyda Ci się trochę konfundująca - w 2 tomie wszystko wskoczy na swoje miejsce;) A tymczasem zachęcam do pobrania tekstów z sekcji do pobrania, może coś Ci się spodoba;)
pozdrawiam serdecznie (rocznik 70, na plecach własny frankowy garb).
Artur
PS. I generalnie zgoda co do okładek NF - ja sam wolałbym od czasu do czasu zobaczyć coś bardziej fantasmagarycznego/artystycznego - ale pewnie wyszło im, że takie lepiej się "sprzedają".
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń