wtorek, 15 września 2015

Za kulisami CK Monogatari - wampiryczne wieżowce czyli architektura a feng shui

Jak zauważyli niektórzy spośród recenzentów, CK Monogatari jest książką o architekturze – w szerokim znaczeniu tego słowa. W tym krótkim felietonie skoncentruję się jednak na znaczeniu węższym – czyli po prostu na architekturze jako  sztuce aranżowania przestrzeni. Architektura stanowi prywatną pasję Sho Kyubimori, a Yuki Yamada jest architektem z wykształcenia.

Zgroza, zgroza, zgroza!!!!
W rozdziale 10 Yuki wyjaśnia Piotrowi, jak wielka siła „drzemie w kształtach i przestrzeni”. Pomysł budynku będącego w stanie zawładnąć „miastem i duszami jego mieszkańców” został luźno zainspirowany poprzez chińska sztukę feng shui (dosłownie wiatr i woda). Są miejsca na świecie (choć Japonia akurat raczej do nich nie należy – ale o tym przy innej okazji) gdzie sposób aranżowania przestrzeni zgodnie z hm… magicznymi raczej (bo jak my ludzie Zachodu inaczej mielibyśmy to określić) niż czysto pragmatycznymi czy estetycznymi zasadami stał się czymś na kształt obsesji. Do miejsc takich z pewnością należy Hong Kong, gdzie realizacja każdego większego projektu architektonicznego wiąże się z koniecznością zatrudnienia odpowiednich specjalistów od feng shui. Niestety, nie zawsze udaje się przeprowadzić rozbudowę czy też modernizację miasta w zgodzie z dziesiątkami bardzo restrykcyjnych i szczegółowych zasad, tak by wszyscy potencjalni zainteresowani byli zadowoleni. Ponoć lokalne władze regularnie wypłacają miliony dolarów na odszkodowania dla mieszkańców, których feng shui zostało zakłócone wskutek, dajmy na to, budowy nowej linii kolejowej. Większość z tych pieniędzy idzie na specjalistów, którzy wykonują specjalne „rytuały oczyszczające”. Fachowców takich jest prawie 10 000 i w razie potrzeby „oczyszczają” wszystko - od mostów i wieżowców począwszy a na budkach telefonicznych skończywszy (swoją drogą, niezła fucha).

Autoportret z wampirycznym wieżowcem w tle
Szczególnie ciekawym i spektakularnym przypadkiem jest słynny budynek Bank of China, ukończony w 1990 r. Ponoć wyrządził on Hong Kongowi więcej szkody niż centrum Nagity kiedykolwiek mogłoby wyrządzić Kielcom a Pałac Kultury Warszawie. Generalnie uważa się, że ten zwężający się ku górze budynek przypomina gigantyczny korkociąg, który wysysa z miasta wszelkie bogactwo. Jego cztery (o zgrozo!) trójkątne sekcje stanowią zaprzeczenie wszelkich zasad.  Ostre pionowe linie emitują negatywną energię w stronę głównych rywali banku – City Banku,  Bank of America i HSBC (ten ostatni w rewanżu umieścił z kolei na swoim szczycie dwie szyny skierowane w kierunku agresora – klasyczna technika mająca na celu zawrócenie złych energii z powrotem ku ich źródłu). Co gorsza, ostre kąty Bank of China zaatakowały również budynek rządowy, uprzednio cieszący się wyjątkowo dobrym feng shui. Mieszkańcy Hong Kongu odczytali to (być może słusznie) jako jawny akt agresji ze strony CHRL, obnażający prawdziwe intencje władz w Pekinie na kilka lat przed przejęciem miasta. Tak czy owak budynek jest uważany obecnie za tak pechowy, że przez większość czasu stoi pusty.

A czymże jest niewinna sztuka feng shui wobec całej ezoterycznej wiedzy Kyubimoriego? Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wiceprezesowi udało się zrealizować swój projekt.

Źródła:


czwartek, 10 września 2015

Śnieg i przestrzeń

W sekcji "do pobrania" zamieściłem właśnie darmowego ebooka z opowiadaniem Pocałunek Królowej Piasku. Jak już napisałem w innym miejscu, jest to moja luźna wariacja na temat Królowej Śniegu Andersena. 

Królowa Śniegu zawsze była popularna wśród pisarzy SF i Fantasy. W tym momencie przychodzi mi do głowy choćby Lew, Czarownica i Stara Szafa Lewisa, Królowa Zimy Joan D. Vinge (w oryginale jest Snow Queen czyli Królowa Śniegu) czy też intrygujące opowiadanie Patricii McKillip Snow Queen (ze zbioru Harrowing the Dragon). Oczywiście, jakby pogrzebać, znalazłoby się tego o wiele, wiele więcej.

No, ale właściwie to chciałem o czym innym. Przy okazji re-edycji opowiadania (bo pierwotnie napisałem je i opublikowałem dawno, dawno temu) naszła mnie pewna refleksja.

Już jakoś tak jest, że pewne opowieści, pewne archetypy,  pewne skojarzenia już w dzieciństwie zasiewają się w naszej wyobraźni, a potem kiełkują i wzrastają wraz z nami całe życie. W moim przypadku bardzo wiele tropów prowadzi właśnie do Królowej Śniegu. Przy czym śnieg kojarzył mi się zawsze pozytywnie - z przestrzenią, wolnością, ucieczką.

Zrobiłem szybki rachunek sumienia. Oprócz tekstu o którym wspomniałem powyżej, śnieg pojawia się również w moim debiutanckim opowiadaniu sprzed 20 lat (pierwszym publikowalnym jakie kiedykolwiek napisałem). Co więcej, pojawia się w nim piękna kobieta wędrująca poprzez śnieżną przestrzeń:) Ten sam motyw znowu powraca na początku Studni Zagubionych Aniołów. A w CK Monogatari znowu mamy śnieg, który jakby zapowiada nadejście niezwykłości, przesilenia w życiu Piotra oraz Yuki Yamadę, która pojawia się wraz z nim. No, kto zgadnie, co po japońsku oznacza imię Yuki? No jasne. Swoją drogą, ciekawe, że nikt z recenzentów nie dostrzegł wyraźnej aluzji do Yuki Onna, znanej postaci z japońskiej demonologii (przypomnijcie sobie choćby pierwszą część klasycznego filmu Kwaidan Kobayashiego). W drugiej części Teraii, którą właśnie piszę, Królowa Śniegu okazuje się ulubioną baśnią Ariela, nierozerwalnie złączoną w jego dziecięcej wyobraźni ze snem o... (tego nie podpowiem, może kiedyś przeczytacie sami). I na sam koniec - w moim najnowszym opowiadaniu bohaterowie znów podróżują po ośnieżonym stepie (saniami zaprzężonymi w osiem reniferów, żeby było śmieszniej).

To się dopiero nazywa obsesja.

Artur Laisen. Facet, który całe życie z uporem godnym lepszej sprawy pisał o śniegu.