sobota, 22 kwietnia 2017

Ostatni Bastion czyli kilka refleksji w jakiś czas przed końcem (jakiegoś) świata




W kioskach wciąż jeszcze znajduje się „Nowa Fantastyka” z „Chłopcem i wiedźmą”. Był to mój debiut w tym piśmie i - w pewnym sensie - spóźnione spełnienie młodzieńczego marzenia (jako egzaltowany nastolatek, dawno, dawno temu i chyba w zupełnie innej bajce wysłałem swoje grafomańskie teksty na jeden z konkursów literackich „Fantastyki”). Nie był to jednak mój debiut w ogólnopolskim periodyku – tak się śmiesznie składa, że moje pierwsze opowiadanie na papierze ukazało się dokładnie dwadzieścia lat temu. Nie byłbym sobą, gdyby przy tej okazji nie naszło mnie kilka – gorzkich przeważnie – refleksji.

Przede wszystkim zdałem sobie sprawę, że minęło już prawie 35 lat odkąd połknąłem bakcyla fantastyki (tak, nie ma to jak być spostrzegawczym – że zacytuję własną książkę „czas płynie i nic, kurwa mać, nie może go powstrzymać”). 

35 lat to cholernie długo. Przynajmniej kilka, jeśli nie kilkanaście epok, jeśli przełożymy to na życie literackie.  Pamiętam czasy, kiedy nikomu jeszcze nie śniło się o Sapkowskim. Pierwszym pisarskim guru i idolem był dla mnie (i myślę, że dla wielu moich rówieśników). Janusz A. Zajdel (Lem był trochę zbyt odległy; skryty w chmurach literackiego Olimpu). Zajdel był bardziej ludzki, tworzył teksty nie pozbawione, rzecz jasna, różnorakich wad i ograniczeń, ale błyskotliwe, wciągające na wielu poziomach i posiadające przesłanie (lecz absolutnie nie epatujące tanim dydaktyzmem). Literaturę w każdym calu fantastyczną, ale jednocześnie zaangażowaną w świat. Nie pozbawioną poczucia humoru ale poważnie traktującą – i świat i czytelnika i wreszcie samą siebie.

Kto z ludzi dziś interesujących się fantastyką czytał najważniejsze powieści Zajdla? Lub choćby tylko jedną z nich? Odjechane powieści Snerga?  Kto kojarzy „Arsenał” Oramusa? „Głowę Kassandry” Baranieckiego? Wspomnianą w jednym z poprzednich postów „Gar’Ingawi Wyspę Szczęśliwą” Borkowskiej?

A potem przyszły lata 90-te – era Sapkowskiego, ale również Dukaja, Huberatha, Żerdzińskiego. Ilu z moich ulubionych autorów zamilkło – tak jak ten ostatni? Dałbym naprawdę sporo, by móc przeczytać nową powieść Żerdzińskiego.

Lata 2000 i dalej. Tak, w tym okresie również powstało wiele świetnych książek. Ale jednocześnie, jak sugerowała mi kiedyś naprawdę znana i świetna Autorka, „literatura fantastyczna podczas ostatniej dekady stała się po prostu ekwiwalentem przygodowej literatury młodzieżowej - cała reszta to didaskalia”. Obawiam się, że jest w tym sporo racji. Nie, nie mam nic przeciwko literaturze młodzieżowej, czy też jak to mówią niektórzy „rozrywkowej” (ciekawe pojęcie, swoją drogą, może poświęcę mu kiedyś osobny wpis). Od czegoś trzeba zacząć przygodę z fantastyką. Ale szkoda, że większość czytelników na tym też kończy. Marzy mi się, żeby na polskim rynku było również miejsce dla autorów wymagających odrobinę więcej i od siebie i od czytelnika, takich jak choćby wspomniani Żerdziński i Borkowska, czy też, z bardziej współczesnych, Sebastian Uznański, którego rewelacyjne, dickowskie „Senne Pałace” przepadły z kretesem i nie wiadomo nawet czy doczekają się konkluzji. Chciałbym też, żeby z pozycji zagranicznych przekładano nie tylko Sandersona czy Abercrombiego, ale na przykład dokończono „Annały Zachodniego Wybrzeża” Le Guin oraz „Kroniki Thomasa Niedowiarka” Stephena Donaldsona.

Pisma literackie. Hm… Pamiętam czasy, gdy „Fantastyka” rozchodziła się w ponad 100k nakładzie  i nawet moje codzienne bieganie do kiosku skoro świt nie gwarantowało, że zdobędę najnowszy numer, bo często w całości i tak od razu szedł cały do „teczek” (czy ktoś pamięta jeszcze taką instytucję?). Z czasem NF wyrosła konkurencja w postaci „Fenixa”, pojawiały się kolejne pisma. I koniec końców, nieodmiennie znikały. Rynek wydał wyrok. Od paru lat NF znów jest monopolistą – czy też może raczej Ostatnim Bastionem, którego mury kruszeją z każdym rokiem.

Moja małżonka naśmiewa się ze mnie, gdy próbuję jej się żalić, nieuchronnie brnąc w banał. Tak, wiem, to oczywiste, to była inna epoka, inne pokolenie, inne potrzeby. Obecnie mamy Internet, gry komputerowe i tysiąc kanałów telewizyjnych. Formy rozrywki lepiej dostosowane do aktualnych oczekiwań społecznych i psychicznych. Jestem widać mało elastyczny, skoro biadolę nad zeszłorocznym śniegiem, zamiast postarać się zrozumieć ducha czasu.

Ale chyba już do końca pozostanę dinozaurem. I wybaczcie – jeśli kiedyś – nie daj Bóg/odpukać - Ostatni Bastion też padnie, po prostu uznam, że świat ostatecznie się skończył.

piątek, 21 kwietnia 2017

Autoreklama - promocja na Madbooks.pl;)



Z okazji Dnia Książki kolejna promocja na książki i ebooki wydawnictwa GC, w tym moją Studnię Zagubionych Aniołów.

Zestaw  książka + ebook w cenie książki:
https://madbooks.pl/genius-creations-dla-nas-liczy-sie-tresc

Same książki (np. Studnia 14,99):
https://madbooks.pl/genius-creations-ksiazki-pelne-tresci

Ebooki i audiobooki (9,99):
https://ebook.madbooks.pl/genius-creations-genialne-ebooki

Cały czas też można kupić powystawowe egzemplarze Studni Zagubionych Aniołów i innych książek GC po 7, 50 PLN:
https://madbooks.pl/studnia-zagubionych-aniolow-egzemplarz-powystawowy?from=listing&campaign-id=19

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Wznowienie najwybitniejszej polskiej powieści fantasy!

Najwybitniejsza (i całkiem zapomniana) polska powieść fantasy z akcją umieszczona we wtórnym świecie została wznowiona - bez fanfar i niszowo, tak że raczej nikt tego nie zauważy.

Celowo nie piszę tu "najlepsza", bo najlepsza czy też po prostu "dobra" to zazwyczaj w praktyce w potocznym rozumieniu taka, która podoba się danemu czytelnikowi, a ta powieść wielu czytelników  śmiertelnie znudzi.Nie znajdziecie tu krwawych scen bitew i pojedynków ani malowniczych przekleństw (i w ogóle choćby grama rubaszności); nie dość, że nie ma w ogóle seksu, to jeszcze nawet zabrakło porządnego wątku romantycznego. Za to od cholery metafizyki i mistyki (i to, o zgrozo, quasi-chrześcijańskiej!) 

A jednak osobiście uważam (i myślę że rację przyzna mi też kilka osób), że Gar'Ingawi Wyspa Szczęśliwa to najwybitniejsza pod względem artystycznym (a także pod względem oryginalności i kompletności oferowanej wizji) polska powieść fantasy. Na pewno jest to jedna z tych nielicznych powieści fantasy umieszczonych we wtórnym świecie, które udowadniają, że literatura ta zasługuje na poważne traktowanie. Jak również, niestety, że jakość literacka dzieła jest często odwrotnie proporcjonalna do jego popularności.

Na liście 50 najlepszych powieści fantastycznych w/g Esensji znalazła się na 33 miejscu. Jej omówienie z którym zgadzam się w 100% znajdziecie tutaj:

Esensja - 50 najlepszych polskich powieści fantastycznych

A w madbooksie możecie kupić pierwszą część za jedyne 15,51 zł:

Gar'Ingawi - madbooks

Szkoda, że wydawca zdecydował się ją pokawałkować, ale lepsze takie wydanie niż żadne.


niedziela, 2 kwietnia 2017

Muzyczne podróże przez świat

W sobotę 1 kwietnia w Radiu Kielce wyemitowana została audycja "Muzyczne podróże przez świat", w której opowiadałem o Chinach. Jest już zawieszona online, kto ma ochotę może posłuchać jej tutaj:

Muzyczne podróże przez świat - Chiny